Powiem Wam, że baaardzo często spotykam się z nieczulicą między kierowcami...
Najlepiej to stać 10m. od gościa, palić papieroski i gdybać nad awarią
A patologią jest to, co kolega opisał, z jednej firmy są i mają delikatnie mówiąc w nosie innego człowieka...
Choć znam przypadki, że w jednej firmie potrafili blokować hamulce w naczepach, odpinać "czerwone" przewody, czy wypinać siodła, byle żeby zgarnąć lepszą rajke swojego "kolegi"....
Sam miałem podobną sytuacje, jeszcze Eurostarkiem (jakieś 6 lat temu) wracając z kopalni spod Lubania, w Bolesławcu złapałem kapcia, ok dopompowałem, ogień! Ale na Krzywej zjechałem, bo za szybko uciekało, nie było mowy o jeździe A4, zjechałem wtenczas jeszcze na Statoila...
Lało przeokrutnie, poniedziałek
3/4 międzynarodowych driverów kręci pauzy, stanołem, wyszedłem obadałem na spokojnie sprawę, szybko lewarek pod koło, żeby nie gibać potem na 2.
Paru odchyliło firanki, patrzy jak szpak w pupe co robię, ja się przebrałem w brudne ciuchy i ogień z kołem, publikę w kabinach miałem nie złą
Jak przyszło, żeby ktoś mi pomógł wrzucić koło naczepowe na rame konia ( założyłem ciągnikówke i kapeć nie pasował na uchwyt), chciałem żeby któryś mi pomógł je wrzucić, wszyscy moi widzowie pozasłaniali firanki i do widzenia, chyba z 5 nie otwarło kabiny, do reszty nie szedłem, pomógł mi gość z obsługi stacji....
Jedyna pomoc na drodze na jaką można moim zdaniem liczyć, to doprowadzenie do firmy, zawsze się ktoś znajdzie i naświetli sprawę....
_________________
STRALIS
Jeździłem, ja też jeździłem dla Jeronimo, ale Martins lepij płacił i poszedłem tam, to już dawno było, zanim Rohling kupił Suusa.