Wogl to jeszcze miałem taki incydent, że majster na mnie misiaków wzywał
Bardzo często biorę z jednego miejsca na dojeździe do wioski. Droga bardzo wąska i mimo tego, że przytulam się do płotu maksymalnie, połową auta stoję na drodze. Wiadomo 3 koguty oraz światła awaryjne są. Siłą rzeczy każdy musi zjechać troszkę na pobocze by mnie minąć (warto dodać, że wieś to 3 bloki więc ruch znikomy). No i jedzie znajomy, staną za mną, wysiadł i gadamy sobie, gdy beczka ciągnie. Nagle słyszę zza samochodu eeee! ty uju wyp... stąd, no to ja już standardowo zero dyskusji olewam gościa. Nagle eeee ty kur... dzwone na policje. No to mówię dzwoń
Jako, że policją straszy mnie ktoś średnio 2-3 razy w miesiącu również olewam gościa nawet gdy udaje ze rozmawia przez telefon (nie udawał
) Dobra, beczka pełna zwijam manele, zamykam bramkę kolega odjeżdża, ja chcę też ale jegomość w swoim cudzie prestiżu oraz cudzie niemieckiej techniki z końcówki lat dziewięćdziesiątych (passat b5) coś tam drze ryja przez okno, że on mnie nie przepuści (stanął na środku) bo czekamy na policje. OK, powiedziałem mu tylko że go pier$dole i pojechałem do tyłu
Cofnąłem sobie ok 100m do wioski, skręciłem w nną drogę, i nadrabiając jakieś (uwaga!) 500 metrów ominąłem go wyjeżdżając tuż za nim
Dobra, jadę patrze leci radiowóz, czyli jednak dzwonił
Pojechałem. Na drugi dzien telefon (szefowa tej firmy co brałem) pyta co tam za atrakcje były, a ja ze nic tylko jakiś jełop coś chciał sobie udowodnić. Najlepsze jest to, że misiaki poszli do ciecia tej firmy, który powiedział, że nie wie o co temu chłopu chodzi, przecież przejazd był, i (uwaga!) inne samochody a naliczył ich ok 10 jakoś przejechały
Nie wiem co dalej, bo mam to gdzieś, ale skoro policja nie zainteresowała się mną, a przecież wiedzą gdzie stawiam auta, mogli nawet pojechać na mną i mnie zatrzymać. Ale skoro tego nie zrobili to chyba nic złego w staniu troszkę na drodze (brak zakazu)
Zresztą to jest trochę zagmatwane, bo my, tak jak i śmieciarki musimy stać na zakazach, na drodze, w poprzek, nieraz na skrzyżowaniach bo tak już jest. Zastanawiałem się co by było gdyby chcieli wypisać mi mandat. Nie przyjął bym chyba. Przecież nie ma dojazdu, nie ma innej drogi, inaczej sie po prostu nie da. Rozmawiałem z gościem który zbiera śmieci, i mówił ze też często ludzie sie sadzą, że muszą poczekać minutę, czy dwie.
Mieliście też takie akcje?
Już pomijam historie pewnego pekaesiarza, który dzwonił na mnie na policję bo nie mógł przejechać i podjechał radiowóz... Na jego nieszczęście ciągnąłem akurat i pana policjanta więc... Poczekał jeszcze dłużej