3/4.07.2006
Torby do auta i w drogę do Maniewa-siedziby firmy.O 23.00 dotarliśmy na bazę,załadowaliśmy palety do paleciarki i poszliśmy spać.
O godzinie 6 rano pobudka,poranna toaleta i w drogę na załadunek.O 6.20 wyjechaliśmy z Maniewa w kierunku Kobylina Małego(droga nr 36).Na miejsce dotarliśmy o 8.30.Jadąc szukaliśmy firmy związanej z lodami,a jak się okazało były to zakłady mięsne Duda, na których mieściła się hurtownia lodów.Ustawiliśmy się w kolejce i czekalismy na wjazd.Awizo mieliśmy na 9.00 rano więc w spokoju zjedliśmy śniadanko.
...jak zwykle tam gdzie ja tam problemy.Zamiast 9 rano na teren firmy wjechaliśmy o 19.50.Nie wielka różnica
!Załadowali nas o godzinie 20.50.Na plecach 8,800 kg lodów wymagających przewozu w temperaturze -25C.21.10 ruszyliśmy w kierunku przejścia graniczneo w Cieszynie
...i tak rzez Rawicz,Wrocław dotarliśmy do parkingu na A4,na którym byliśmy o północy.
5.07.2006
Godz.3.50-dzwoni budzik.Herbatka i jazda.W celu zatankowania i zjedzenia śniadanka za Żorami zboczyliśmy z ,,81" na 938,któta dotarliśmy na parking ,,Babilon" w Kończycach Wielkich.Tam byliśmy o 6.30.
Po godzinnym postoju wyruszyliśmy w dalszą drogę do Cieszyna,gdzie dotarliśmy o 7.40.
Przejazd przez Czechy zajął nam 40 minut.Na granicę w Mostach przybyliśmy o 8.20.Jak przystało na to przejście,policjant nie omieszkał pomarudzić na nowe opony przy naczepie.Ale cóż...nie byłby sobą!Z granicy w Mostach kierowaliśmy się na Kral(SK-H).Po drodze wykonaliśmy pauzę w bardzo malowniczym miejscu między Ziliną,a Martinem.
...na granicę jechaliśmy przez Kremnicę,mijając środek Europy i...niestety nie wiele trucków z powodu zakazu.
Gdy skończył się nam dzienny czas pracy zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej 4 km od granicy z Węgrami,na której to stał polski Man z Oleśnicy.Od godz. 13 do następnego dnia rysowaliśmy pauzę.
6.07.2006
O godzinie 4.20 zakończyliśmy pauzę.Na przejściu granicznym Kral-Banreve byliśmy o 4.30.Do miejsca rozładunku,którym był Hejokurt pod Miszkolcem dotarliśmy o 6.00.Jak się okazało były to węgierskie magazyny Lidla.Rozładunek rozpoczęli o godzinie 10,a cała ceremonia skończyła się wyjazdem o 11.30.
Dyspozytor zlecił nam jechać do Miszkolca,gdzie załadujemy lekarstwa.Na miejsce przyjechaliśmy o 12.00.Trzeba było sprzątnąć naczepę,wysuszyć po ,,lodówce" i ...podstawić pod rampę.Niestety z samej firmy zdjęć nie ma bo był zakaz,a budka ochroniarza była naprzeciwko więc...Dobrze,że wjechałem bo stwierdzili,że mam młodą buźkę i mogę mieć mniej niż 14 lat.
Załadowani aż 5774,2 kg lekarstw o temp.przewozu wahającej się od +15C-+20C i o objętości 63,480cm3(46palet)wyruszyliśmy w drogę do Madrytu.Jednak firma GSK najpierw kazała nam odebrać dokumenty z Budapesztu,które teoretycznie czekały na nas na portierni.Do firmy dotarliśmy o 20.00.Jak się okazało nie było ani portierni ani tym bardziej dokumentów.Miejsce bezpieczne więc pauza do rana.
7.07.2006
Całe zamieszanie z odbiorem dokumentów zakończyło się tym,żę faktury prześlą pocztą,a my jesteśmy w tył z czasem.O 7.30 ruszyliśmy na zakupy do pobliskiego Auchana na Cseplu.Zakupy zrobione i w dalszą drogę wystartowaliśmy o 9.40.
Obowiązkowo stanęliśmy na stacji zakupić winietkę.
O godzinie 14.00 zatrzymaliśmy się w miejscowości Lenti aby zatankować i dokupić ,,żarła".15-start w kierunku granicy w Redicsu(H-SLO).O 15.20 wjechaliśmy na Słowenię.Do 19.20 przebyliśmy drogę od granicy do Sanozece,gdzie zatrzymaliśmy się na noc.
8.07.2006
O godzinie 7 rano zakończenie pauzy i wyjazd w kierunku przejścia granicznego w Triescie.Do kraju ,,makaronu" wjechaliśmy o 7.20.Italia zleciała na podziwianiu widoczków zza ,,czyściutkiej" szybki
.Zgodnie z przepisami
dojechaliśmy do Francji.Tam,w miejscowości Scoperta zatrzymaliśmy się na nocke.Lazurowe Wybrzeże i południowe krajobrazy są przepiękne ale ta ,,niska" temperatura...
9.07.2006
O 8 rano ,,wylecieliśmy" w kierunku Hiszpanii. Droga mijała szybko, temperatura już tak bardzo nie dokuczała. Od 14.50 do 15.30 staliśmy na granicy (FR-E) w miejscowości Janguera. Kolejny dzień zleciał na podziwianiu pięknych Kobiet, krajobrazów no i oczywiście pojazdów.
Na ,,spanko" stanęliśmy w Cerverze o 18.40.
…no i wkońcu dotarliśmy…Parking z hydrantem, z którego leciała wrząca woda:)
10.07.2006
Wstaliśmy o 3 nad ranem. Tata bierze się za wymianę tarczki,a tu.....nici z jazdy.7dzień jazdy minął i trzeba odbębnić tygodniówkę. Co robimy? Idziemy spać, a cały poniedziałek spędzimy na parkingu. Dobrze, że Polacy chociaż są...hehe. Szkoda, że baterie były na wykończeniu bo byłoby więcej zestawów z Hiszpańskiej autostrady A2.Następnym razem...
(ZDJĘCIA BĘDĘ STOPNIOWO DODAWAŁ)
11.07.2006
O 3.15 wyjechaliśmy z parkingu. Na miejsce rozładunku w Madrycie dojechaliśmy o 10.30.Skierowano nas pod rampę, gdzie spędziliśmy 4 godziny i 10 minut. Z firmy, rozładowani wyjechaliśmy o 15.30.Odrazu dostaliśmy kolejne zlecenie na trasę Hiszpania-Anglia. Załadunek w miejscowości Aranda De Duero. Postanowiliśmy tam oczekiwać na załadunek, ponieważ przewidziany był dopiero na 13.07.2006.Przy okazji zwiedziłem pobliskie, typowo Hiszpańskie, stare miasteczko.
…i Aranda….
12.07.2006
Auto cały czas kręciło pauzę, a my zwiedzaliśmy miasteczko i sklepy:)
13.07.2006
O godz.8.00 ruszyliśmy z parkingu,a na miejsce załadunku dotarliśmy 10 minut później.Załadowano nas o 9.15,a teren firmy GSKopuściliśmy o 9.25.Na ,,grzbiecie" mieliśmy załadowane 25 palet lekarstw o łącznej masie 4,344 kg.I tak przez Burgos, Alsasue, Bordeaux, Poitiers dotarliśmy do Chatellerault, gdzie zameldowaliśmy się o 22.00.Pierwsza fotka to miejsce załadunku, druga to charakterystyczny dla tamtejszych dróg-byk, a ostatnia to już nasze auto kręcące pauzę we Francji! Z tych rejonów zdjęć nie ma bo moja karta niestety nie jest aż tak duża(256MB)i trzeba pogodzić uwiecznianie krajobrazów z fotografowaniem samochodów!
14.07.2006
O 7.00 pobudka,poranna toaleta,śniadanko,kawa i herbata i ....w drogę.O 9.30 opuściliśmy parking w Chatellerault. Naszym celem był dojazd do parkingu w Dunkerque.W związku z zakazem we Francji wszystkie parkingi były ,,zabite". Cóż nam pozostało?! O 18.30 stanęliśmy na parkingu ,,kurzowym" przed samym wjazdem na prom. Zdjęć nie ma bo nie miałem ochoty przyjść biały do kabiny więc oprócz ,,sytuacji wyjątkowych"
nie wychodziłem nigdzie!
15.07.2006
Numer bukingu jest więc jedziemy na odprawę. Nasz prom odpływał o 12.00 więc spokojnie z parkingu wyjechaliśmy o 11.20.Na pasie 59(Frigo pas) stała tylko Scania 124L z Mexemu więc ,,pod agregatem" byliśmy tylko we dwa auta. Pracownik obsługi promu jako pierwszych zawołał właśnie nas tzn pas 59 więc auta stały na tarasie.Pierwszym na prom wjechać to szczęście bo do prysznica nie stoi się w kolejce.
Po dopłynięciu do Dover(13.55) odrazu pojechaliśmy na miejsce rozładunku-Gloucester(Brockworth),Bussines Center. Po dojechaniu okazało się, że stoi tam Polskie auto z MACSPEDU.Więc niedziela zleci szybciej...
..przed promem…
..na promie…
16.07.2006
Dzień minął na zwiedzaniu(tata przeciągnął nas 10 km po ,,okolicznych"górkach") i jedzeniu.
17.07.2006
O godz.7.00 podjechaliśmy pod bramę firmy. Na dzien dobry tata dostał buty przemysłowe(dobre były do chodzenia po górach),instrukcje bezpiecznego poruszania się na terenie zakładu i...właśnie to najgorsze-musiałem wyjść z samochodu!
Angole mnie nie wpuścili, chociaż założyłem odblaskową kamizelkę. Trudno! Zwiedzanie dzielnicy przemysłowej! Wkońcu o 10.10 Volvo pokazało się w bramie,a tata poinformował mnie, że przyszło kolejne zlecenie. Tym razem ładujemy w Milton Keynes, przy zjeździe z M1.Na miejsce załadunku dojechaliśmy o 12.30.Załadunek rozpoczęto o 15.10,a zakończono o 15.55.Niestety nie mam zdjęć ponieważ ochroniarz prosił, żebym nie ,,błąkał" się po placu bo teoretycznie jest tam zakaz wjazdu dla osób poniżej 21 lat, a że tata tam często jeździ wpuścił mnie ,,po znajomości” Załadowani 45 paletami o masie 9693,88 kg wyruszyliśmy w kierunku Dover. W porcie byliśmy o 20.36,a nasz prom odpływał o 23.00(angielskiego czasu 22.00).Niestety w tym przypadku nie było tak wesoło i wjechaliśmy jako ostatni! :(W Dunkierque byliśmy o 1.20 dnia 18 lipca i ponownie zatrzymaliśmy się na ,,mglistym parkingu".
18.07.2006
Parking opuściliśmy o 9.40.Przejechaliśmy Francję,Belgię,Holandię i ,,fragment"Niemiec.Na noc zatrzymaliśmy się zaraz za przejściem granicznym ,,Oldenburg". Dotarliśmy tam o 19.00.Pamięć na wykończeniu…
19.07.2006
Zakończenie pauzy o 4.30 rano. Kawka, herbatka i w drogę...Do Hub Bad Oldesloe dotarliśmy o 7.45.Oprócz nas dotarły także dwa inne auta z Anwilu,w tym jedno z naszą ,,przydziałową" naczepą.
Na miejscu ,,zdjęli" 12 palet,a pozostałe jechały do Poznania.Z firmy z 33 paletami pojechaliśmy do ,,domu".Na Świecku był 16 kilometrowy ,,stau".My z lekarstwami więc na lewy...po 10 km zatrzymuje nas policjant i pyta-na Gubin?!
No i tym sposobem, chcąc, nie chcąc wylądowaliśmy na Gubinie.O 18.50 wjechaliśmy do Polski.Do ,,dwójki" i na parking na noc.
20.07.2006
Z parkingu w Trzmielu wyjechaliśmy o 7.30.Do Poznania dotarliśmy o 9.10.Niestety na zakład Glaxo nie wpuszczają nikogo więc spakowałem ciuszki i na tramwaj.Tata zrzucił się o 11.30.
Na koniec małe podsumowanie trasy.Łącznie zrobiliśmy 7034,9 km.Norma od wyjazdu z bazy do powrotu nie drgnęła z 27 litrów.Małe wyjaśnienie co do auta jakim jechaliśmy.Co prawda ciągnik jest przydzielony mojemu tacie ale naczepa nie.Pod koniec tegorocznej zimy(luty-marzec)tata chwilowo przepiął naczepkę.Od tamtego czasu miał przyjemność spotkać ją raz-właśnie ostatnio w HUB-ie.Dlatego trasa była wykonana Volvem ze Schmitzką z 1998 roku wyposażoną w przecichy agregat marki CARRIER
To by było na tyle...Zdjęcia z postoju przy autostradzie A2 w Hiszpanii dorzucę przy najbliższej okazji,a jest tego naprawdę sporo...Pozdrawiam i życzę miłego czytania