Autor
Wiadomość
Post Wysłano: 03 sty 2008, 23:01

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 03 sty 2008, 22:55
Posty: 3
Lokalizacja: Bielsko - Biała

Wiem, że dla niektórych pytanie moje wyda się śmieszne, ale ja pytam zupełnie poważnie.
Od jakiegoś czasu zacząłem się zastanawiać nad zrobieniem prawa jazdy kategorii C+E wiem, że nie jest to łatwa sprawa ale nie o tym.
Generalnie chciałem się dowiedzieć jakie są Waszym zdaniem plusy i minusy tego zawodu.
Jeszcze raz pytam zupełnie poważnie, wiem, że minusem są rozłąki z bliskimi, ale co jeszcze. Plusem ... nie wiem, poza tym, że frajdę musi sprawiać prowadzenie takiego kolosa, poza widokami, które można zobaczyć i poza kasą (która podobno jest niezła) to nie wiem jeszcze jakie są pozytywy tego zawodu.
Potraktujcie to proszę poważnie i udzielcie mi rady.
P.s. Witam wszystkich bardzo serdecznie, ponieważ nowy tutaj jestem :D


Tytuł:
Post Wysłano: 03 sty 2008, 23:05

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 12 sie 2007, 22:02
Posty: 117
Lokalizacja: Szczecin

Jest wiele tematów na forum które opowiedzą Ci to dogłębnie, choćby poczytaj dział trasy :)

_________________
Trzymajta śe ramy to śe nie posramy!


Tytuł:
Post Wysłano: 03 sty 2008, 23:11

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 03 sty 2008, 22:55
Posty: 3
Lokalizacja: Bielsko - Biała

Cytuj:
Jest wiele tematów na forum które opowiedzą Ci to dogłębnie, choćby poczytaj dział trasy :)
czyli zaletami są głównie widoczki ?


Tytuł:
Post Wysłano: 03 sty 2008, 23:14

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 12 sie 2007, 22:02
Posty: 117
Lokalizacja: Szczecin

I odosobnienie :)

_________________
Trzymajta śe ramy to śe nie posramy!


Tytuł:
Post Wysłano: 03 sty 2008, 23:19

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 03 sty 2008, 22:55
Posty: 3
Lokalizacja: Bielsko - Biała

Cytuj:
I odosobnienie :)
no a czy to nie bywa uciążliwe na dłuższą metę? jest przecież jeszcze rodzina, przyjaciele, znajomi...


Tytuł:
Post Wysłano: 03 sty 2008, 23:44

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 12 sie 2007, 22:02
Posty: 117
Lokalizacja: Szczecin

Jak się ma po co wracać to może i jest ale takie odosobnienie i tak uważam że pomaga :D

_________________
Trzymajta śe ramy to śe nie posramy!


Tytuł:
Post Wysłano: 04 sty 2008, 1:15

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 01 kwie 2007, 16:40
Posty: 1200
Lokalizacja: Bełchatów

Główne minusy to: brak znajomych, brak życia towarzyskiego, z kumplem na piwo trzeba się z parutygodniowym wyprzedzeniem umawiać. A i tak nie ma pewności że się na ten dzień i godzine dotrze.A jeśli, to czy sie nie padnie myśląc tylko by się wyspać.O wyskoczeniu spontanicznym jak ludzie żyjący i pracujący w pobliżu domu, mający wieczory dla siebie, nie ma co nawet marzyć.
Później wypada się z życia rodzinnego, jego problemów ale i radości. Z coraz większym trudem znajduje się wspólne tematy do rozmów.Przecież całe dni i tygodnie jest się samemu ze sobą tylko. Gorzej niż w więzieniu. Bo tam ma się chociaż z kim pogadać.Jest to temat poważny, z którego na początku nie każdy sobie zdaje sprawę.A potem jednak wciąga.I po dwu-czterodniowym pobycie w domu przecież ma się ochotę wsiąść i w drogę.. przed siebie..

_________________
ego


Tytuł:
Post Wysłano: 04 sty 2008, 2:34

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 16 cze 2007, 0:09
Posty: 344
GG: 0
Samochód: Nyska V8 Tandem
Lokalizacja: Gdzieś przy DK12 :)

Cytuj:
Główne minusy to: brak znajomych, brak życia towarzyskiego, z kumplem na piwo trzeba się z parutygodniowym wyprzedzeniem umawiać. A i tak nie ma pewności że się na ten dzień i godzine dotrze.A jeśli, to czy sie nie padnie myśląc tylko by się wyspać.O wyskoczeniu spontanicznym jak ludzie żyjący i pracujący w pobliżu domu, mający wieczory dla siebie, nie ma co nawet marzyć.
Później wypada się z życia rodzinnego, jego problemów ale i radości. Z coraz większym trudem znajduje się wspólne tematy do rozmów.Przecież całe dni i tygodnie jest się samemu ze sobą tylko. Gorzej niż w więzieniu. Bo tam ma się chociaż z kim pogadać.Jest to temat poważny, z którego na początku nie każdy sobie zdaje sprawę.A potem jednak wciąga.I po dwu-czterodniowym pobycie w domu przecież ma się ochotę wsiąść i w drogę.. przed siebie..
nie gadaj już że w trasie jesteś samotny i nikt z tobą nie gada, mało to się kiermanów spotyka na trasie?, fakt jest to kolega na parę godzin, nawet czasem mniej, widzisz go jednego dnia, pijesz kawę, na drugi dzień już go nie ma.ale pogadać jest do kogo i ja bynajmniej nie narzekałem nawet w ciągłej trasie bez zjazdu do domu liczącej 3 tyg.jesteś sam ale pogadać zawsze można, i to z byle kim, ruski ci się nawinie i może być ciekawie. :wink:
wiem że to nie to samo co rodzina ale nie przesadzajmy, taka rozłąka czasami pomaga, jak patrzę na niektóre małżeństwa co siedzą w domu razem całe życie, to ile oni kłótni przeszli, jedno nawet znam co się rozwiedli bo ze sobą nie wytrzymywali, a tu człowiek jak wyjedzie to drugi za nim tęskni, czeka aż wróci, i to jest lepsze bo czasem lepiej rozstać się na jakiś czas niż na całe życie, a jeśli się jest w domu co noc to nie ma takiej możliwości żeby od siebie odpocząć i ponownie wrócić, w większości przypadkach.co do kumpli to chyba nie jest to aż tak ważne jak rodzina żeby walnąć z kumplem browara ale też nie mówmy że się nie da tego zrobić pracując jako kierowca, zawsze zjeżdzając z conajmniej 3 tygodniowej jazdy, to mamy ten tydzień wolny i nie będziemy spać całe 7 dni, a jeśli co weekend w domu to sprawa oczywista,od poniedziałku do piątku jeździmy, od piątku do soboty rana jesteśmy dla rodziny, od soboty rana do niedzieli rana balujemy,od niedzieli rana do niedzieli wieczora odpoczywamy z rodziną,od niedzieli wieczora jesteśmy gotowi by wsiąść za kółko i ruszyć w trasę.
tak jak kolega po pewnym czasie wciąga także uważać! :wink:
oczywiście to co napisałem to jest bardzo ogólnie i w praktyce różnie bywa bo nie zawsze na weekend jestes w domu ale przedstawiłem to jak ogólnie sprawa wygląda i naprawdę trzeba trafić na jakiś kołchoz żeby domu na oczy nie widzieć...trzeba tak kombinować żeby było widać :wink:
Pozdrawiam.


Tytuł:
Post Wysłano: 04 sty 2008, 6:53
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6328
Lokalizacja: Wrocław

może ja mam inne spojrzenie na otaczający świat, ale napisze swoje zdanie:
w każdej pracy to co wydaje się plusem może zmienić sie w minus, czasem piękne widoki mogą być powodem tęsknoty do domu.
kiedys będąc małym chłopcem patrzyłem z okna na ciężarówki i myślałem: "jak oni mają dobrze, gdzieś jadą, a ja tkwię w miejscu jak kołek". po iluś latach wykonywania zawodu kierowcy kładąc się spać w kabinie szczególnie gdzieś w małym miasteczku, gdzie widać domy, gdzieś w Europie i widząc ich oświetlone okna czasem myślałem sobie: "jak oni mają dobrze siedzą na miejscu, a ja muszę się tułać po świecie".

więc dobrze jest tam gdzie nas nie ma.

natomiast zawód kierowcy składa się z rzeczy które nam bardziej odpowiadają i mniej, ale trzeba go wykonać jako całość.
największą frajdą jest satysfakcja z wykonanej pracy, szczególnie jeżeli jej stopień trudności jest bardzo duży, natomiast minus to uczucie kiedy coś zepsujemy.


Tytuł:
Post Wysłano: 04 sty 2008, 11:54

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 01 kwie 2007, 16:40
Posty: 1200
Lokalizacja: Bełchatów

1.Rozmowy z przypadkowymi nieznajomymi mogą byc ciekawe.Nawet bardzo.Choć bywa,że z zabranym autostopowiczem bardziej niż z kolegą-kierowcą. Dlaczego? A proponuję poobserwować tematykę rozmów i słownictwo.Delikatnie mówiąc, z reguły dość monotonne..Zawęża się zasób słow i tematów..Po powrocie ,przy spotkaniu w większym gronie miewa się problem z dyskusją na różne tematy.Ciągle wraca jeden lub jego okolice..
2.Nie jest idealem spędzanie codziennych wieczorów w knajpie.Nie to mialem na myśli.Chodzi mi o komfort typu: telefon- ty.. co robisz? masz czas? może byśmy wyskoczyli na trochę pogadac? O więzi koleżeńskie, przyjacielskie.O spotykanie się ze znajomymi.
3.Rodzina.. Ktoś powiedzial coś takiego: rozstanie dla miłości jest jak wiatr dla ognia; słaby gasi, silny roznieca..
Tylko,ze z czasem zaczynacie żyć róznym życiem,Cieszyć sie różnymi radościami, martwić innymi problemami.. Na początku opowiadając sobie o nich.., potem coraz mniej.. , z czasem przestajecie, zaczynając żyć we własnych światach.
I do tego dwa całkiem różne czynniki: zazdrość- ja tutaj, a ciekawe co ona tam robi!! Blisko do obsesji. Albo oddalanie się od siebie,obojętnosć..
Jak by nie patrzeć, to jest trudna praca.Nie dla każdego. I nie każdy ,decydując się na jej podjęcie ,zdaje sobie sprawę z ryzyka.
Dlatego życzę wszystkim ją wykonującym wszelkiego powodzenia i zadowolenia z niej.

_________________
ego


Tytuł:
Post Wysłano: 04 sty 2008, 13:44
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6328
Lokalizacja: Wrocław

inaczej ujmując na początku wydaje nam się, że dzieciak jest za mały, aby rozumieć rozłąkę, ale nim się obejrzymy po przyjeździe do domu zastajemy dorosłego faceta, który stał się zupełnie obcą osobą. i nagle zauważamy, że życie nam przeleciało między palcami.
dzieciak miał wzloty i upadki, radości, których nie dzieliśmy z nim, zmartwienia w których nie było nas przy nim, aby podnieść go na duchu.

to też jest konsekwencją wykonywanego zawodu, tylko pytanie: czy własną satysfakcję przedłożymy nad radość i obowiązek bycia rodzicem? nie na święta, nie w wakacje, ale co dzień i w każdej sytuacji.


Ostatnio zmieniony 04 sty 2008, 14:16 przez Cyryl, łącznie zmieniany 1 raz.

Tytuł:
Post Wysłano: 04 sty 2008, 14:12

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 01 kwie 2007, 16:40
Posty: 1200
Lokalizacja: Bełchatów

Dokładnie o tym myślałem.

_________________
ego


Tytuł:
Post Wysłano: 04 sty 2008, 14:32

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 16 cze 2007, 0:09
Posty: 344
GG: 0
Samochód: Nyska V8 Tandem
Lokalizacja: Gdzieś przy DK12 :)

ale każdy wybierając ten zawód był tego w pełni świadomy i pretensje że dziecka nie widzi jak dorasta to może mieć tylko do siebie,no chyba że nie wiedzał w co się pcha...a inaczej jest gdy sytuacja nas zmusza do podjęcia tej pracy.gdzie indziej z takim wykształceniem jakie potrzeba do zawodu kierowcy nie dostaniemy pracy za taką kasę jak w transporcie...i wtedy się decydujemy że lepiej chyba jeździć niż gdzieś tam na miejscu robić za 800 - 1000 zł miesięcznie.

No ale tak jak napisał Cyryl, to jest tą wada tej roboty że nie widzimy tego jak dziecko dorasta,nie jesteśmy przy nim codziennie i nie przeżywamy z nim tego co on przeżywa.a chyba każdy z dzieci chciałby mieć w domu obojga rodziców...no ale nie zawsze tak jest i to jest właśnie ta wada.


Tytuł:
Post Wysłano: 04 sty 2008, 14:52
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6328
Lokalizacja: Wrocław

to jest sposób widzenia człowieka młodego wchodzącego w zawód, jednak za 20 lat zobaczysz, że ten tysiąc, dwa czy trzy więcej nie oddadzą Ci czasu z dzieciakiem, że 20 lat wcześniej miałeś wybór, a teraz jest już po herbacie.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Tytuł:
Post Wysłano: 04 sty 2008, 15:34

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 16 cze 2007, 0:09
Posty: 344
GG: 0
Samochód: Nyska V8 Tandem
Lokalizacja: Gdzieś przy DK12 :)

tylko większość patrzy na to w ten sposób że im więcej kasy w domu będzie tym bardziej rodzina,dzieci będą zadowoleni,a tak nie jest bo tak jak napisałeś kasy będą mieli...ale ojca nie będzie bo będzie, harował jak wół, tygodniami bez zjazdu do domu, wtedy w domu jest luksus tyle że bez chlebodawcy,to jest najczęstszy błąd bo chcemy jak najlepiej dla dzieci, a wiadomo że najlepsze co może być dla dzieci to ciepło rodzinne i relacje między ojcem a dzieckiem..bo nikt mu ojca nie zastąpi.

ale znam też takich typów co biorą na poważnie takie coś i dosłownie,że lepiej siedzieć w domu z dzieckiem żeby dziecko "miało ojca" i pracą nie przejmują się zbytnio , i w tym momencie cierpią wszyscy, więc chyba lepiej trochę więcej zarobić,zapewnić rodzinie byt, ale znów przez taką pracę ciężką, nie ma nas w domu,i to ze sobą koliduje,trudno pogodzić wszystko razem.


Tytuł:
Post Wysłano: 04 sty 2008, 15:47
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 15 kwie 2005, 23:22
Posty: 2454
Samochód: Scania
Lokalizacja: Jelcz Laskowice

Kiedy decydujemy się na wybór zawodu kierowcy w transporcie międzynarodowym tylko i wyłącznie kierując się aspektami finansowymi to... To ja radzę wszystko dobrze przemyśleć, przecież niebyt w domu może zostać wynagrodzony dużo wiekszymi pieniędzmi - niech ktoś taki pojedzie do pracy, np. na platformę wiertniczą...


Tytuł:
Post Wysłano: 04 sty 2008, 18:13

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 19 kwie 2006, 20:12
Posty: 621
GG: 8765643
Lokalizacja: Lublin

Kolego poczytaj pare tematow na tym forum o zyciu kierowcy, o poczatkach w tym zawodzie, o problemach. Nie kazdy nadaje sie do tego zawodu. Tutaj trzeba naprawde czuc kierownice. Wielu wydaje kupe sary zeby zdobyc kat CE a potem potrzebne kursy, siada za kolko i po paru trasach rezygnuje. Zazwyczaj tacy poszli w ten zawod bo jest pieniadz ale pieniadz to nie wszystko. Ten zawod jest najlepszy dla samotnika na ktorego nie czeka rodzina w domu. Jezeli ktos naprawde nie czuje tego ze zostal stworzony do tej pracy nie da rady. Twoim pierwszym domem staje sie kabina bo w drugim spedzisz do 7 dni w miesiacu. Zazwyczaj jezdzi sie samemu przez co czlowiek traci kontakt z ludzmi. Moze sie zdazyc ze sledzika w Wigilie bedziesz jadl na parkingu z kolegami no i najwazniejsze ze zycie rodzinne Cie omija. Kierowca z racji tego ze nie ma go w domu zostaje troszke na uboczu rodziny. Jezeli masz zone spytaj czy jej odpowiada taki uklad. Przeciez jest wiele rodzin w ktorych ojcowie sa kierowcami i wszystko jest okej. Dzieci odchowane, rodzinna atmosfera wspaniala, zadbany dom. Tylko to wszystko to zasluga zony. Ona w takim wypadku staje sie mama i tata w jednej osobie. Ja Ci nie odradzam. Jezeli czujesz ze chcesz to robic to probuj. Jezeli Twoja zona czy dziewczyna zgodzi sie byc slomiana wdowa to masz szczescie. Zawod kierowcy wciaga i zobaczysz ze po paru latach jezdzenia bedziesz oczekiwal na urlop ale po tygodniu zacznie Ci czegos brakowac bo za dlugo w jednym miejscu. Sa gorsze zawody od kierowcy. Marynarze dluzej nie widuja sie z rodzina i jakos zyja. Dlatego zycze Ci powodzenia w dazeniu do celu i mam nadzieje ze zawod kierowcy jest Ci pisany. Pozdrawiam i powodzonka.

_________________
"... gdy w przyszłości wnuk przy kominku zapyta mnie: Dziadku, a co Ty w życiu robiłeś??? Odpowiem, że to, co najbardziej kochałem - JEŹDZIŁEM ..."


Tytuł:
Post Wysłano: 04 sty 2008, 19:21

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 01 kwie 2007, 16:40
Posty: 1200
Lokalizacja: Bełchatów

Powiedziałbym,że jest to zawód dla dwóch grup wiekowych :
1. Młode chłopaki mieszkające z rodzicami.Więc wyjazd jest bardziej wycieczką niż rozłąką. W zamiar za tygodniową czy kilku.. nieobecność mogą zaimponować rówieśnikom ( i ,co pewnie ważniejsze, -com.. :) ) kasą z reguły niedostępną dla pracujących stacjonarnie.Oraz możliwością błyśnięcia na imprezie : a jak się objeżdża Manchester od strony Liverpoolu.. ,a Genua ślicznie wyglada z góry.. Itd.
2. Ludzie w wieku powyżej 45-50 lat. Dzieci samodzielne. Odchowane.Problem "co ona tam robi jak mnie nie ma w domu" jest na dalszym planie. Zresztą, niejednokrotnie żony podróżują wspólnie z mężami.W domu i tak niezbyt jest co robić..
-Przedział miedzy jedną a drugą grupą.. Obarczony dużym ryzykiem. Czasem skutkującym natychmiast, czasem nieco później, czasem po długim czasie. Czasem na szczęście układa się świetnie mimo trudności.
Zaś jeśli młody człowiek oznajmia : trzeba wiedzieć na jaką pracę się decydujesz,itp.. to .. hm... Chyba pozostawię bez komentarza..

_________________
ego


Tytuł:
Post Wysłano: 04 sty 2008, 20:22
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 02 maja 2007, 11:42
Posty: 394
Samochód: cokolwiek dadza

Padło tutaj troche słow na temat rozlaki jaka towarzyszy temu zawodowi. Ale przeciez to niejedyny taki zawod. Moj tata jest lekarzem, jak pracowal w Polsce, to byl raczej na miejscu, ale zeby zarobic na rodzine bral po 12 - 15 dyzurow w miesiacu, 24 godzinnych oczywiscie. Czyli to bylo tak jakby go nie bylo co drugi dzien, albo jakby byl tylko przez dwa tygodnie, oczywiscie teoretycznie bo jak przychodzil po duzyrach to czesto byl nie do zycia. A pieniadze jakie przynosil za ta harowe to ok. 4,5 tys. zl. Ojca zaczalem poznawac nie dawno, dokladnie 1,5 roku temu, jak wyjechalem z nim do Wielkiej Brytanii.
Wiem, ze to nie temat o lekarzach, ale napisalem to niektorym tak tylko dla porownania. Mysle ze niektorym cos takiego by sie w glowie nie zmiescilo...

Pisza tutaj niektorzy ze pieniadze nie sa wazne, ze liczy sie cieplo rodzinne itd. bla bla bla. No moze i tak, ale prawda jest taka ze swiat stoi na pieniadzach. Ja nie wierze w takie gadanie ze pieniadze szczescia nie daja, moim zdaniem bez nich nie bedzie sie szczesliwym. Nie mowie tu o byciu super bogatym, ale watpie zeby zarabiajac 800 zl czy 1 tys. bedzie sie w stanie zapewnic rodzinie dobrobyt. Bo z braku pieniedzy tez sie biora konflikty w rodzinie. Jak nie bedziesz w stanie dzieciakowi kupic ksiazek do szkoly, albo ubrac go porzadnie, to on nie doceni tego ze jestes codzien w domu i ze nie zostales kierowca, ale bedzie ci to wyrzucal, ze nie jestes w stanie utrzyma rodziny. To tez trzeba wziac pod uwage, pieniadze sa potrzebne. A decydujac sie na zostanie kierowca, przy dobrym gospodarowaniu pieniedzmy nie bedziesz musial sie martwic co miesiac jak zwiazac koniec z koncem.

Poza tym sa rodziny w ktorych rodzice sa codziennie w domu, a i tak sa to chlodne rodziny w ktorych w ogole sie nie rozmawia. tata przyjdzie z pracy zmeczony, usiadzie przed tv, poczyta gazete, a dzieci zyja same sobie. I mysle ze taki rodzic jest jeszcze mniej wart, od rodzica ktory jest w domu raz na dwa tygodnie, ale jak juz jest to pogada z dziecmi, zainteresuje sie co u nich, naprawi to czy tamto, bedzie z rodzina nie tylko fizycznie ale i psychicznie.

To moje opinie na ten temat. Nigdy nie bylem kierowca ciezarowki, wiec nie wiem jak to jest. Zdazylem juz za to poznac co to samotnosc i z tego wlasnie wzgledu nie zdecyduje sie na prace w tym zawodzie.

Wszystko ma swoje dwie strony, i tak jak gdzies napisal Cyryl, "wszedzie dobrze gdzie nas nie ma". Nie ma idealnego zawodu...

Chcialem tylko zapytac kierowcow, jak to jest po pewnym czasie, jak po latach jazdy czlowiek sie zmienia?


Tytuł:
Post Wysłano: 04 sty 2008, 20:33

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 01 kwie 2007, 16:40
Posty: 1200
Lokalizacja: Bełchatów

Tematu czy poczucie szczęścia dzieci i rodziny wzrasta wprost proporcjonalnie do wysokości zarobków nie będę wałkował.
Rozłąka ,to oddalanie się ludzi od siebie.Życie coraz bardziej własnym ,oddzielnym życiem.

Autor postu pyta: Chcialem tylko zapytac kierowcow, jak to jest po pewnym czasie, jak po latach jazdy czlowiek sie zmienia?

I jaka na to odpowiedź paść powinna?

_________________
ego


Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do: