Jeździłem transitem z roku 1998 (wyglądał znacznie starzej), już sam nie wiem ilu konny miał sinnik. 2.5D miały 90?
Ja jeździłem właśnie silnikiem wolnossącym i to jest dopiero jazda
Demon prędkosci to to nie był. Hałasował mocno, ale bardziej chyba tylny most niż silnik.
Pokonywałem tym 100 km dziennie, a własciwie nocnie
przez 2 tygodnie. Tyle że jazda w koło komina.
Parkowalem tym pod blokiem robiąc sobie przerwe w pracy, bojąc sie o towar pakowałem pod blokiem, a robiłem to dosc długo bo przyklejałem sie tyłem do innego dostawczaka zbey zabezpieczyc drzwi.
Raz ktoś z okna sie zaczał drzeć (bodaj z 3 pietra) ze przyjezdzam co rano tym "klekotem" czy jakos tak o 3 nad ranem i ze jak juz musze to zebym postawił i poszedł a nie...
Ja mimo wszystko lubiłem to auto. Wajcha (bo to nie jest dźwignia) to jest wajcha jak w ikarusie, czuło sie bardziej że to autobus
do tego wyjący most powodował że czuło sie ze sie jedzie juz przy 50 kmh przez co jezdzilo sie tym z rozsądnymi predkosciami
prędkosc 100 kmh to była juz gruba przesada.
Tak więc ja nie widze problemu z tym autem, dla mnie właściwie każdy dostawczak jest ok bo lubie siedzieć wyzej, lubie większe lusterka i lubie wieksze gabaryty auta.
Miałem przyjemnośc jeździć nowym Masterem, ale jakoś szału nie było...