Cytuj:
Jestem ciekaw, czy zlecający płacą przewoźnikom za te nie małe przecież opoźnienia wynikające z fatalnej organizacji pracy zakładów na załadunkach i rozładunkach. To są spore straty po stronie przewoźnika. Ale odpowiedz chyba znam.
tylko współczuć kierowcom straconego czasu i nerwów. Ja chyba bym się poddał. Nie twierdzę, że nigdy z czymś takim nie miałem do czynienia w pracy, ale regularnie takie cyrki i "patologistyka".... .
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Ogólnie jak koledzy pisza poniżej, biorąc zlecenie z n-tej ręki masz najczęściej 24 godziny wolne od opłat na załadunku i rozładunku licząc od godziny awizacji. Potem jeszcze jest najczęściej zapis, że za godzinę x, ale nie więcej niż 6x za dobę
Zlecenia z pierwszej ręki najczęściej mają określone sztywno zasady i to zależy od kontraktu - ale spotkałem się z zarówno 3 godzinami, po których można było bez problemu wyegzekwować opłatę (jak już wspominana tutaj IKEA), oraz takimi, gdzie było powiedzmy 24H, a nawet jak się dłużej stało, to guzik z tego był.
Ale jest druga strona medalu, bo mam okazję pracować z pewną holenderską firmą (nie spedycją!!) i kiedyś za załadunek, który trwał 3 godziny zamiast godzinkę (chociaż nigdzie nie było tu ustalone) dorzucili 50 euro, gdzie fracht był za 400.